Wiktoria: energia, pasja i konsekwencja
27/08/2025 Wyłączono przez admin„Zabrzańskie perły” to cykl wywiadów z wyjątkowymi młodymi osobami, które wyróżniają się pasją, determinacją, umiejętnością pokonywania trudności i odnoszenia sukcesów. To osobowości, które swoim życiem i działaniami inspirują innych. Każdy z bohaterów cyklu jest prawdziwą „zabrzańską perłą” – powodem do dumy dla całego miasta.
Energia, pasja i konsekwencja – tak najkrócej można opisać Wiktorię Łopuszańską. Od najmłodszych lat związana z Klubem Sportowym „Iskra” w Zabrzu, gdzie jako gimnastyczka reprezentowała Polskę na najważniejszych arenach – od mistrzostw Europy po mistrzostwa świata. Dziś stoi po drugiej stronie – jako trenerka, która z równym zaangażowaniem prowadzi dzieci i młodzież, pomagając im sięgać po marzenia i sportowe cele.
Ale to nie wszystko. Dziś Wiktoria coraz mocniej związana jest ze swoją drogą zawodową i nieustannie poszerza swoje kompetencje. Po ukończeniu studiów na kierunkach: dziennikarstwo, zarządzanie i prawo, zdecydowała się rozwijać właśnie w tej ostatniej dziedzinie. Obecnie odbywa aplikację adwokacką w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Katowicach oraz pracuje w kancelarii adwokackiej, gdzie reprezentuje klientów zarówno w postępowaniach sądowych, jak i przed różnymi instytucjami. To właśnie w zawodzie prawniczki realizuje się dziś najintensywniej, udowadniając, że pasję do sportu można z powodzeniem łączyć z wymagającą i prestiżową ścieżką kariery.
Spotkaliśmy się z nią, by porozmawiać o sile pasji, o tym, co daje jej praca z młodymi sportowcami, a także o planach na przyszłość.
Pokłady Kultury: Pamiętasz moment, w którym pierwszy raz trafiłaś na salę gimnastyczną?
Wiktoria Łopuszańska: Pierwsze kroki na sali gimnastycznej stawiałam 21 lat temu i powiem szczerze, że sama jestem w szoku, jak dawno to było. Moim pierwszym kontaktem z tym sportem były zajęcia ogólnorozwojowe, które dzisiaj sama prowadzę dla najmłodszych.
Zabrzmi to może banalnie, ale naprawdę była to miłość od pierwszego stania na rękach. Największe wrażenie zrobiła na mnie ogromna sala gimnastyczna, która wyglądała jak niekończący się plac zabaw, a także atmosfera, jaka tam panowała. Od samego początku miałam też szczęście trafiać na wspaniałych trenerów, którzy prowadzili mnie w taki sposób, że ta pierwsza fascynacja szybko przerodziła się w miłość na całe życie. W szczególności nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o mojej cudownej trenerce pani Anecie Pytlasińskiej, która zawsze będzie dla mnie wzorem do naśladowania.
Co sprawiło, że to właśnie gimnastyka sportowa stała się Twoją drogą?
Od samego początku w gimnastyce urzekło mnie to, że mimo iż jest to jeden z najstarszych nowożytnych sportów, cały czas się rozwija i zmienia. Zawodnicy wciąż wymyślają i wykonują nowe elementy, wnosząc do tego sportu coś od siebie. Obecnie w tabeli znajduje się już kilka tysięcy elementów, a co roku pojawiają się kolejne. Nauka nowych rzeczy towarzyszy gimnastykowi przez całą karierę – nawet mając piętnaście lat doświadczenia, wciąż poznawałam elementy, których dopiero zaczynałam się uczyć.
Również przepisy sędziowskie zmieniają się na przestrzeni lat, co dodatkowo wpływa na dynamikę tego sportu. Myślę, że właśnie ta nieustanna zmienność i nieograniczone możliwości sprawiły, że wiedziałam, iż to jest moja droga.
Masz za sobą starty na mistrzostwach Europy i świata – które wspomnienie z tamtego czasu jest dla Ciebie najcenniejsze?
Każdy z moich startów wspominam z uśmiechem na twarzy, ale szczególne miejsce w moim sercu zajmują Drużynowe Mistrzostwa Świata z 2018 roku. To właśnie wtedy powstały jedne z moich najpiękniejszych wspomnień sportowych. Po raz pierwszy miałam możliwość występu w drużynie z najlepszymi polskimi gimnastyczkami, które od dziecka były moimi idolkami. Nasz zespół tworzyły cztery zawodniczki: Marta Pihan-Kulesza (dwukrotna olimpijka z Pekinu 2008 i Londynu 2012), Katarzyna Jurkowska-Kowalska (olimpijka z Rio 2016), Gabriela Janik, obecnie Sasnal (olimpijka z Tokio 2021), oraz ja – do dziś zastanawiam się, jak to się stało, że znalazłam się w tak doborowym gronie. Te zawody dały mi ogrom pozytywnych emocji i poczucie spełnienia – możliwość udziału w tak wielkiej imprezie, i to jeszcze w tak znakomitym składzie, była dla mnie czymś wyjątkowym. Do dziś wspominam tamten czas z wdzięcznością i radością, bo to było prawdziwe spełnienie marzeń. I oczywiście – serdecznie pozdrawiam moje cudowne koleżanki z drużyny.
Dziś jesteś trenerką. Co najbardziej lubisz w pracy z dziećmi i młodzieżą?
Jest wiele rzeczy, które uwielbiam w pracy trenerskiej, ale najbardziej cieszy mnie uśmiech dziecka, gdy po raz pierwszy poprawnie wykona nowy element, duma w oczach, gdy staje na podium, i radość ze spełniania marzeń. Możliwość towarzyszenia im w tych chwilach jest dla mnie wyjątkowa.
Ta praca właściwie sama mnie znalazła – początkowo broniłam się przed rolą trenera, aż pewnego dnia poproszono mnie o zastępstwo w jednej grupie. Poszłam… i zakochałam się od pierwszego treningu. Od tamtej chwili moja kariera sportowa stała się początkiem nowej, wspaniałej przygody. Jestem ogromnie wdzięczna Zarządowi KS Iskra Zabrze za zaufanie i szansę pracy z naszymi wspaniałymi zawodnikami.
Jak to jest – najpierw stać na planszy jako zawodniczka, a teraz jako trenerka?
Emocje są bardzo podobne, choć teraz przeżywam starty moich zawodniczek jeszcze mocniej niż swoje własne. Jako zawodniczka wszystko zależało ode mnie, teraz mogę jedynie stać przy przyrządzie i kibicować. Wiem, ile serca i pracy zawodnicy wkładają w treningi, dlatego zawsze chcę, aby pokazali wszystko, co potrafią. Gimnastyka bywa nieprzewidywalna – serce mi pęka, gdy widzę ich upadki, które często przekreślają szansę na medal. Taki jest sport – trzeba umieć zarówno wygrywać, jak i przegrywać.
Na pytanie, czy wolałam jeździć na zawody jako zawodniczka, czy jako trenerka, odpowiem bez wahania: jako zawodniczka.
Na co dzień pracujesz w kancelarii adwokackiej i jednocześnie odbywasz aplikację adwokacką przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Katowicach. Jak udaje Ci się łączyć tak różne światy – sport i prawo?
Nie ukrywam, że bywa trudno, ale śmiało mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez któregokolwiek z moich „światów”. Obydwa dają mi pełnię spełnienia i poczucie harmonii.
Pozornie mogłoby się wydawać, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, jednak w rzeczywistości łączą je takie wartości jak dyscyplina, nieustanny rozwój osobisty i zawodowy, ambicja. Miałam szczęście poznać niezwykłych przyjaciół w obu dziedzinach mojego życia, którzy wspierają mnie i pomagają spajać te dwa światy. Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mam ich w swoim życiu.
Jak Twoim zdaniem Zabrze wspiera młodych ludzi z pasją?
Śmiało mogę powiedzieć, że mam ogromne szczęście, że mieszkam w Zabrzu. Gdyby nie miasto i jego wsparcie dla sportu, prawdopodobnie nigdy nie odkryłabym swojej największej życiowej pasji. Gimnastyka sportowa jest w Polsce sportem stosunkowo mało popularnym – sal gimnastycznych jest zaledwie kilkanaście w całym kraju. Natomiast w Zabrzu mamy drugą co do wielkości salę w Polsce.
Nowoczesna sala sportowa Zespołu Szkół Sportowych w Zabrzu to miejsce, w którym uczniowie ZSS, zawodnicy KS Iskra Zabrze oraz zawodniczki Centralnego Ośrodka Szkolenia PZG mogą rozwijać swoje umiejętności w profesjonalnych warunkach. Dzięki takim inicjatywom młodzi ludzie z pasją mają realną szansę na rozwój i realizację marzeń, co w moim przypadku było kluczowe.
Rozmawiała: Katarzyna Grabowska
Fot: Archiwum własne Wiktorii Łopuszańskiej