Rok 2019 rozpoczął się śpiewająco dla grup teatralno-muzycznych. Choć pierwsza połowa stycznie prawie za nami, w sobotni wieczór mogliśmy powrócić myślami do świątecznego karpia na stole czy zapachu żywej choinki… A wszystko to za sprawą młodych artystów i ich opiekunek.
Utrzymując klimat bożonarodzeniowy, Zdziesiątkowani (prowadzeni przez p. Beatę Wyrzykowska-Piesik) z Zabrza połączyli siły z Niespasowanymi (pod kierunkiem Katarzyny Kobielnik i Iwony Respondek) z Pyskowic i zagrali w przyjaznej restauracji "Impresja". To, że potrafią dobrze przygotować się do występu, przede wszystkim muzycznie (bo na scenie zgromadzono skrzypce, wiolonczelę, gitary i flet) wiemy już nie od dziś. Goście mogli posłuchać pastorałek oraz piosenek świątecznych, takich autorów jak m.in. Jacek Kaczmarski czy Anna Gadt. Zespół nie zapomniał także o kolędach, do których chętnie przyłączali się zgromadzeni licznie widzowie. Swoje epizody przeżyły również twórczynie grup, śpiewając i grając dla publiczności. Skromnie przystrojona sala nadała wydarzeniu lekko tajemniczy, a przez to trafiony w samo sedno urok. Niejednemu z nas zakręciła się łezka w oku, a prawie wszyscy wzruszyli się podczas prezentowanych występów. Młodzi ludzie zagrali dla przyjemności, bo łączy ich pasja, ale nie zapomnieli o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, podobnie jak ich goście i zebrali razem 302 zł. na cel charytatywny.
Rozpoczęliśmy ten rok bardzo dobrze. Zdziesiątkowani i Niespasowani przedstawili owoce współpracy – to już profesjonaliści, którzy bawią się tym, co robią. Miło spędzają czas, a to, że się darzą zaufaniem i przyjaźnią po prostu zauważyli wszyscy zgromadzeni w Impresji goście. Miejmy nadzieje, że wkrótce ponowią swoją kooperację.
Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa…
J. Słowacki
W Zabrzu wiele się dzieje, to wiemy nie od dziś. Mimo że mamy w świadomości to, że nasze miasto to przede wszystkim region poprzemysłowy, to wielu ludzi stara się od wielu już lat rozwijać zainteresowania kulturą i sztuką. Słuchamy poważnej muzyki, recytujemy, śpiewamy i tworzymy wiersze.
14 grudnia odbyło się w Centrum Organizacji Pozarządowych podsumowanie konkursu Myśli Mo Tyla, regionalnego przedsięwzięcia poetyckiego, na które wpłynęło wiele utworów z różnych stron Śląska. To, że współcześni poeci naszego miasta i regionu tworzą ciekawe i nietuzinkowe wiersze pokazali przy okazji również recytatorzy z MDK nr 2. W ich interpretacji - w krótkim programie słowno-muzycznym- mogliśmy posłuchać wierszy członków „Warsztatowni literackiej”. Było wzruszająco, nostalgicznie, a niejednemu autorowi zakręciła się łezka w oku.
Do finału jury dopuściło 9 utworów, które – co warte uwagi - autorzy podczas turnieju zaprezentowali osobiście. Jak przy rywalizacji bywa trzeba było wybrać najlepsze, co wcale nie było proste. W gronie zwycięzców znaleźli się: Danuta Mazur, Kacper Pietrenko, Julia Nita, Krystyna Postrzednik i B. Grzybek. Część z nagrodzonych to stali bywalcy „Warsztatowi literackiej” prężnie działającej w Galerii Piwnica MDK nr 2. Tam spotykają się, dzielą swoją wrażliwością, słuchają uwag, szlifują pióra pod czujnym okiem poety, krytyka literackiego, redaktora Radia Katowice, p. Macieja Szczawińskiego. Wszystko dzięki koordynującym projekt Katarzynie Boroń i Beacie Wyrzykowskiej-Piesik.
Grudniowy wieczór przez chwilę pozwolił oderwać się od ciągłego zabiegania, braku czasu, pozwolił zatrzymać się nad pięknem słowa, bo przecież niełatwo jest wyrazić to, co czujemy i myślimy. Magia słów zaczarowała nas w ten przedświąteczny wieczór, bo przecież podarowałeś mi tu i teraz, bym malowała słowem jak pędzlem…. Słowa z wiersza p. Krystyny Postrzednik w wymowny sposób zwracają uwagę, że każdy z nas jest w stanie odpowiedzieć na czar słowa lub przynajmniej się nad nim pochylić.
Dużo się mówi, pisze i czyta o współczesnej dramaturgii przy okazji Festiwalu Dramaturgii Współczesnej. I słusznie! Dzięki temu każdego roku możemy poznawać wszystko to, co w najnowszej dramaturgii ciekawe, nowe, inspirujące.
Obok festiwalowego maratonu teatralnego, który każdego roku przyciąga złaknioną sztuki teatralnej publiczność, są jeszcze oni - młodzi aktorzy - którzy grają dla swoich rówieśników lub troszkę młodszych kolegów. „Smykom Rzeczywistość przedstawiona” to projekt realizowany przy okazji festiwalu, ale przyciągający nie mniej spragnionych wrażeń widzów.
W ciągu ostatnich trzech dni mieliśmy okazję zobaczyć trzy spektakle, skierowane do młodszego odbiorcy. Każdy z nich zachwycił na swój własny, niecodzienny sposób.
Teatr Jak w Ulu z MDK nr 2, Zespół teatralny „Nie przeszkadzaj” z SP nr 30 oraz Zespół teatralny „10 Kurtyna” z ZS nr 10 udowodnili, że granie na scenie to nie tylko ciekawe wyzwanie, ale przede wszystkim świetna zabawa. A to ważne również z perspektywy najmłodszego widza. Nic bardziej nie przyciągnie młodego widza do teatru jak osoby, które potrafią zarażać swoją pasją innych.
Publiczność, która zasiadła na widowni to dzieci z zabrzańskich przedszkoli i szkół podstawowych (w sumie ponad 650 osób!), które w fascynujący sposób przeżywały to, co działo się na scenie. To właśnie do nich najskuteczniej trafia współczesna twórczość młodych dramaturgów. Owszem, klasyka zawsze będzie bliska dzieciom i ich rodzicom, ale współczesna dramaturgia będzie im niewątpliwie bliższa, wyrasta bowiem z ich własnych doświadczeń. Świat ciągle się zmienia, wiec i teatr musi się zmieniać. Marta Guśniowska, Piotr Rowicki i Danuta Parlak to dramaturdzy, którzy udowodnili, ze potrafią twórczością stworzyć bezpieczną przestrzeń do poruszania ważnych z perspektywy młodego widza tematów, jednocześnie nie posiłkując się tanim moralizatorstwem. W tym świecie jest miejsce na gry słów, niecodziennie pomysły i wiarę w dobro człowieka. Tu można poruszyć temat śmierci, akceptacji samego siebie albo po prostu zrozumieć konsekwencje nieprzemyślanych decyzji.
Młodzi aktorzy potrafili własną wyobraźnią poruszyć serce publiczności. Zachwycili nie tylko kolorowymi kostiumami i dekoracjami, ale też dojrzałością sceniczną. Nie od dziś wszak wiadomo, że dzieci to najbardziej wymagająca z widowni. Udało się, słuchały z przejęciem, w cudowny sposób stapiając się z wydarzeniami dziejącymi się na scenie. Liczyło się tylko „Tu i teraz”. I takiego właśnie pochłonięcia przez sztukę życzę wszystkim pasjonatom teatru, nie tylko tym najmłodszym.
Przypisy:
Ach, ta Aurelka wg dramatu Piotra Rowickiego. Spektakl w wykonaniu Teatru Jak w Ulu z Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 w Zabrzu, pod kierunkiem Pani Katarzyny Boroń;
Kto się boi Pani eŚ wg dramatu Marty Guśniowskiej w wykonaniu Zespołu teatralnego "10Kurtyna" z Zespołu Szkół nr 10 w Zabrzu, pod kierunkiem Pani Beaty Wyrzykowskiej-Piesik;
Kapelusz Pani Wrony wg dramatu Danuty Parlak w wykonaniu Zespołu teatralnego „Nie przeszkadzaj” z SP nr 30 w Zabrzu, pod kierunkiem Pani Anny Dermont-Brandys.
Zdjęcie: Katarzyna Boroń
A może by tak na chwilę przenieść się w czasie? Zabrzański Plac Teatralny piątkowym przedpołudniem zamienił się w miejsce spotkań sprzed stu lat. W niesamowity świat lat 20. przeniosła nas mikulczycka "10". Uczniowie oraz nauczyciele Zespołu Szkół nr 10 pokazali nam świat jak ze starych fotografii.
Usłyszeć można głos gazeciarzy, którzy dumnie donoszą, że Polska odzyskała niepodległość, że w końcu jesteśmy wolni. Okrągłe, kawiarniane stoliki, a przy nich grupa młodych ludzi, którzy śmieją się i rozmawiają. Za chwilę zamienią się w tancerzy, którzy przetańczą uroczystego walca oraz spontanicznego charlestona, a wszystko zwieńczy piękne tango. Co jakiś czas można usłyszeć grane, śpiewane na żywo pieśni patriotyczne i legionowe. Gdzieś w mieście drogi przemierzają ankieterzy, a zabrzanie mogą sprawdzić ile wiedzą o swojej wolnej ojczyźnie. Wśród drogowych maszyn, samochodów i sklepów dostajemy wycinek międzywojennej rzeczywistości - pięknie ubranej, roześmianej, magicznej i niesamowitej.
A wszystko to było częścią tegorocznych obchodów 100 - lecia niepodległości Polski. W taki sposób młodzi Polacy uczcili pamięć tych, którzy sto lat temu o naszą i za naszą wolność walczyli.
Zapraszamy do naszej FOTOGALERII.
Gdy Festiwal Dramaturgii Współczesnej żyje już pełnią życia, po cichu obok rozgrywają swoje małe spektakle grupy teatralne zrzeszone przy Młodzieżowych Domach Kultury czy Ogniskach Pracy Twórczej. W ubiegły piątek w Centrum Organizacji Pozarządowej zagrała Czarcia Grupa Wsparcia pod kierunkiem p. Katarzyny Boroń zagrała spektakl W tamtą stronę, będący kolażem tekstów współczesnych. I znowu zaskoczenie i znowu przepełnia mnie radość, że w Zabrzu dzieje się, że ludzie z pasją – bez względu na obowiązki, wszystkim doskwierający brak czasu – robią coś z pełnym zaangażowaniem i do tego bardzo dobrze. Bo przecież mowa o grupie dorosłych!
W spektaklu było wszystko: piękna muzyka, dopracowany do szczegółu ruch, obraz i gra aktorska. Scenki z życia, dobrze nam znane, bo nikogo nie zaskoczy to, że marzymy, przeżywamy porażki, zdrady, rozterki i nie możemy się pogodzić z upływającym czasem. A co przykuwa uwagę, co zaskakuje? Pani reżyser pięknie opowiedziała o codzienności, połączyła różne historie, w których odbiliśmy się niczym w zwierciadle my sami – ludzie XXI wieku. Wybijający w tle przedstawienia zegar ciągle przypomina, że jesteśmy efemeryczni, że czasu nie zatrzymamy, że kruchość naszego życia nam doskwiera, ale jesteśmy tu i teraz i mamy obowiązek to wykorzystać.
Publiczność była urzeczona, bo wszystko tu zagrało, od aktorów, przez choreografię i muzykę po reżyserię. Spektakl przekazywał proste historie, nie szukał daleko, nie chciał bulwersować, co często robi współczesna scena, był ładny, a przyczynili się do tego wszyscy. Kołowrotek czasu się kręci i kręci, nie uda się nam go zatrzymać, ale udało się Czarciej Grupie Wsparcia zatrzymać widzów, wśród nich i mnie….. , bo któż z nas nie ma go za mało.
Zdjęcie: Magdalena Boruń